Przychodzi ten kolejny dzień,
gdy bijąc się z myślami
zagłuszasz krzyk prysznicem,
a muzyka duszy nadaje mu rytm.
Stoisz wśród wielu, walcząc.
Ślizgasz się na błocie oczekiwań,
spływając krwią martwych iluzji.
Nie opuszczasz gardy wytrwałości.
Wiesz, że nie tylko Ty
od niej zależysz.
Nawet gdy tak trudno jest dawać słowa,
które sam chciałbyś usłyszeć.